Strony

niedziela, 24 listopada 2013

Królik wieczorową porą ;)

Wczora z późnego wieczora uszyłam królika. Królik miał być na dzisiaj i był, z tym, że ja ze zmęczenia nie byłam wstanie się dzisiaj wybrać na wręczenie zamówionego zwierza. Za to jutro, dzięki Poczcie Polskiej, królik powinien szybko dotrzeć do właścicielki.

 



Oprócz tego, że uszyłam królika, miałam w trakcie zajęć spotkanie z ludożercą. Z takim, jak z wiersza T. Różewicza*. Starszy pan miał ogromne pretensje, że przeszkadza mu w pracy hałasujące dziecko. Najpierw zrobił awanturę mamie młodego. Na nic zdało się jej spokojne tłumaczenie, że dziecko jest chore (autyzm). A muszę dodać, że mama ta jest najbardziej pogodną i pokojowo nastawianą osobą, jaką w życiu znałam. Przy czym całego hałasowania nie było nawet 5 minut, po prostu chwilę przed rozpoczęciem zajęć.
Ja już pomijam fakt, że w tym budynku jest mnóstwo różnych firm, kręcą się różni ludzi i nikt nikomu do tej pory nie przeszkadzał. Ludożerca siedział w innym korytarzu i swoją drogą musiał mieć nadwrażliwość słuchową, skoro słyszał hałas dobiegający z dużej odległości. Poszłam więc do tego pana z pytaniem jakim prawem zwraca uwagę moim klientom. Początkowo byłam w miarę spokojna, chciałam porozmawiać i sprawę wyjaśnić. Jednak kiedy usłyszałam całą litanię ludożercy: ja to, ja tamto, mój spokój, mój czas, moja cisza, moja praca, mnie przeszkadza, mnie denerwuje, ja sobie nie życzę, szlag mnie trafił. Kompletnie do niego nie docierały logiczne i smutne argumenty - choroba dziecka. To jak wypowiedział się na temat dziecka pominę milczeniem. Mnie generalnie trudno jest wkurzyć, ale jak już się uda, to serdecznie współczuję. Na końcu to ja się darłam się na niego, nie przebierając w słowach. Długo potem jeszcze byłam zdenerwowana i zła. Zła na tego faceta i na siebie, że mnie poniosło. Ale powoli zaczynam mieć dość tego coraz częściej pojawiającego się ludożerstwa.


*Tadeusz Różewicz - “List do ludożerców”

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym

zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie

Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami

zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej wiec posuńcie się trochę
ustąpcie

Kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu

Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja zona moje dzieci
moje zdanie

Kochani ludożercy
nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę

  



A teraz najważniejsza informacja: Hana i Mika mają bloga!!!!

http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/

czwartek, 14 listopada 2013

aaa! myszy wróciły!

Jak w temacie. Myszy wróciły, ponieważ mam jakiś mysi sentyment ostatnio.

 

Szyjąc myszy przypomniała mi się baśń Andersena "Zupa z kołka od kiełbasy".
A zaraz potem pomyślałam, że dzieci bardzo często nie znają bajek i baśni, na których jeszcze moje pokolenie się wychowywało. Często zdarza mi się usłyszeć podczas zajęć, kiedy próbuję porozmawiać z dzieckiem na temat najbardziej wydawałoby się popularnych bajek: oj, wie pani, tego on/ona nie zna.
I wtedy robi mi się po prostu smutno. Wiem, że świat się zmienia i z postępem się nie wygra, ale od czasu do czasu można przecież coś dziecku poczytać. Sporo jest akcji społecznych zachęcających do czytania, ale mam wrażenie, że niewiele z tego wynika.
A jakie są Wasze obserwacje? I jakie są Wasze ulubione bajki z dzieciństwa?
I żeby nie było tak bardzo poważnie, na koniec:

Oj nie, przepraszam, na koniec to ja się muszę pochwalić moim dziełem wybitnym w zakresie szydełkomanii ;)
Wiem, że szczyt wzornictwa to nie jest, ale jest pierwsza rzecz, jaką udało mi się zrobić na szydełku.
Przy okazji mąż wykazał refleksem, z prędkością światła informując mnie, że i owszem bardzo to ładne, ale gdyby przyszło mi do głowy próbować mu dziergać podobny, to on to oczywiście docenia, ale etui mu nie jest potrzebne, a i mojego czasu szkoda. Osobiście mu się dziwię, nie chcieć takie go cuda ?! ;D

poniedziałek, 4 listopada 2013

Kręgi w zbożu

robią kosmici.
To wszyscy wiedzą.
Kwestia mojego bycia lub nie kosmitą jest według mojej rodziny bardzo dyskusyjna ;D
Nie miałam zboża, ale ochotę na porobienie kręgów gdziekolwiek.
To porobiłam sobie kręgi na kosmetyczkach. I od razu mi się humor poprawił!









niedziela, 3 listopada 2013

Lalka,

co za mąż pójść nie chciała ;)

Jakiś czas temu, jak wiele innych szyjących i prowadzących blogi, dostałam zaproszenie do konkursu. Teoretycznie, celem akcji ma być pomoc pewnej fundacji.  Trzeba uszyć maskotkę lub lalkę w sukni ślubnej. Najpierw niesiona chęcią pomocy i ogromnym szacunkiem dla tej konkretnej fundacji, dla której ma być przeznaczona pomoc, zaczęłam coś szyć. Jednak za nic nie chciało mi wyjść cokolwiek w sukni ślubnej. W końcu zrezygnowałam. Bez tego i tak świat będzie się kręcił dalej ;)
Lalka jaka jest, każdy widzi ;) Szału nie ma, ale szkoda mi było tak ją wyrzucić niedokończoną. Po raz kolejny zresztą przekonałam się, że chcieć, nie znaczy móc. Lalki już dawno chciałabym szyć, ale wychodzi mi tak...no tak jak wychodzi ;)))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...