Strony

poniedziałek, 27 maja 2013

Jak uszyć torbę - tutorial

Znalazłam w sieci świetne filmiki jak uszyć sobie torbiszona. Podobają mi się tym bardziej, że szyje się torby z niepotrzebnych już rzeczy. Ewentualnie z tego, czego rodzina po sobie nie posprząta ;D Co prawda, później się dziwią: a gdzie są moje spodnie albo spódnica? 
Z reguły zadziwieni się tylko raz, później już robią się niezwykle porządni :)) bo jak dowiedziono, dobre warunkowanie instrumentalne nie jest złe ;D
Tutorial jak uszyć torbę ze spodni:


A tutaj szyjemy z tego, z czego mamy ;)


Miłego szycia :)

piątek, 24 maja 2013

Odrobina kompulsji na co dzień ;)

 Fischer, Mewa, 1950
"Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma", kto jeszcze pamięta piosenkę Fasolek?
W ramach mojej małej kompulsji uwielbiam ( muszę, bo inaczej dzień stracony ;D) pooglądać sobie ogłoszenia dotyczące starych maszyn na sprzedaż. Są te ogłoszenia często bezcenny źródłem różnych doświadczeń i wiedzy ;D
Moim ostatnim hitem jest ogłoszenie o następującej treści:

"maszyna do szycia FISCHER MEWA pamiątka DDR POLEC
 Przedmiotem aukcji jest DDRowska maszyna do szycia Fischer MEWA. 
Bardzo mała, z rozkładanym stolikiem. Maszyna w stanie dobrym - niewielkie zarysowania, 
po podłączeniu do prądu coś buczy i nic więcej - wtyk do prądu taki jak przy piekarniku np. POLECAM i zapraszam do kupna."
Faktycznie w dobrym stanie i ten "wtyk do prądu"! :)))

:)
Swoją drogą, decydując się na zakup używanej maszyny do szycia, proponuję zwrócić uwagę czy sprzedawca umieszcza w ogłoszeniu zdjęcia wykonanych na maszynie ściegów oraz nie dać się nabrać na stwierdzenie:  nie wiem, nie umiem, nie dam rady podłączyć do prądu i sprawdzić czy działa, ale chyba działa ;))
A czy Wy wolicie stare maszyny z duszą, czy  'nówki sztuki nieśmigane"?

środa, 22 maja 2013

Na dzień dobry :)

Rozbawił mnie bardzo ten film. Myślę, że Wam też poprawi humor.
Amerykańscy dyplomaci w uroczy sposób zmagający się zawiłościami polskiej artykulacji :)


A na śniadanie  polecam tę jajecznicę ze szczypiorkiem ;)
Miłego dnia!

wtorek, 21 maja 2013

Tomek ma domek :)

To jest Tomuś zwany Pampuchem  ;)
Mieszka z nami od zeszłego czwartku. Adoptowaliśmy go dzięki Fundacji Niechciane i Zapomniane.
Tomka ktoś wyrzucił. Na śmietnik. Tak po prostu.
Miał szczęście, że znalazła go dobra dusza, która w reklamówce przyniosła do kliniki weterynaryjnej wspópracującej z Niechcianymi i Zapomnianymi.
Informację o prosiaczku na FB znalazła Edyśka. To ona jest także sponsorem całego wyposażenia dla Tomka, za co jestem pełna podziwu dla niej. Bez chwili wahania poświęciła swoje kilkumiesięczne kieszonkowe!
Tomuś Pampuch pierwszego dnia w nowym domu:



Jest niesamowicie przyjaznym i pogodnym pieszczochem, uwielbiającym się przytulać w przerwach, kiedy czegoś nie wcina ;) Wtedy właściwie najchętniej cały czas siedziałby wtulony w moją szyję albo przytulony do Edysi.
Niestety, nie potrafi wychodzić z klatki. Jednak powolutku nad tym pracujemy.
A to jego ulubione zajęcie :)

Nie będę komentować tego, do czego ludzie są zdolni w stosunku do bezbronnych zwierząt, bezbronnych dzieci, do siebie wzajemnie. 
Po prostu nie rozumiem.
Teraz cieszę się tylko, że Tomek ma domek :)
Mój mąż się śmiał, że mamy oryginalne szczęście. Od  tylu lat gramy w Lotto i guzik, a w konkursie adopcyjnym za pierwszym razem wygraliśmy z ponad 20 innymi chętnymi do adopcji :))

środa, 15 maja 2013

I po kursie ;)

Wczoraj byłam w Strimie na kursie podstaw pachworku. Najfajniejsze było to, że poznałam Aire, która prowadzi Tfurczy blog. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać tak przesympatyczną i utalentowaną osobę :)
Poza tym, mam dla samej siebie kilka cennych rad na przyszłość:
Jak się człowiek wybiera na taki kurs, to lepiej wcześniej nie siedzieć cały dzień przy maszynie, bo na samych zajęciach może się pojawić reakcja alergiczna na szycie ;)
Nie ma co tak bardzo wierzyć w to, że bez specjalnego sprzętu szycie pachworku jest gorsze. Żałowałam bardzo, że nie mam tych wszystkich bajerów: maty, noża i całej reszty. Noża do tkanin, jak się okazało, boję się okrutnie. Taki neurotyczny odpał, że sobie paluchy poucinam. A bez noża mata też już niepotrzebna :)))
Współczesne maszyny są super, ale też nie ma co się tak bardzo spinać, że szyje się na ich prababciach.
Jedyne, co mnie zachwyciło, to cichutka praca nowoczesnych maszyn. Tego niestety o moich emerytkach nie mogę powiedzieć. Zresztą,  nie tylko ja ;) Wczoraj rano szyjąc zawzięcie, usłyszałam głos za oknem ( mam remontowaną elewację bloku, a nie omamy słuchowe):
"to Pani taki hałas robi, a potem jest na nas, że nic, tylko wiercimy i wiercimy" :)))
A to wczoraj uszyłam, bądź kończyłam szyć,  przed kursem podstaw patchworku:

To na razie półprodukt. Muszę albo komuś portki skrócić, albo kupić na ciuchach, bo mi na uszy tkaniny zabrakło.
A to torba dla Edysi:

Bardzo podobała mi się reakcja mojego męża, kiedy mu się chwaliłam uszytkami:
" Ale Ci fajnie wyszły takie witraże szmaciane!" Chwilę się przyglądał, po czym lekko pobladł i w panice zaczął dopytywać: "Ej chwila, a czy mnie  jeszcze zostały jakieś spodnie oprócz tych co mam na sobie???" :)))
A to efekt mocnego postanowienia wyszycia wszystkich nazbieranych i otrzymanych w prezencie szmat:

A mam tych szmat nazbieranych na jeszcze kilka wcieleń do przodu ;)

Tuż obok...

Zaraz obok mojego bloku jest park. W centum Łodzi właściwie.
Bardzo go lubię. Dzięki tej zieleni można odpocząć, bądź ( co dla niektórych jest niezwykle istotne) na łonie przyrody chlapnąć piwko ;)
Mnie wystarczą spacery z moim psiskiem i papierosem. W końcu po to człowiek wychodzi do parku, żeby się dotlenić ;)))



I te zdjęcia zrobiłam sama, tylko tyle, że aparatem mojej siostry.

środa, 8 maja 2013

W obiektywie aparatu.

Kocham stare maszyny do szycia. Właściwie uwielbiam wszystkie te przedmioty, które mają swoją historię. Stworzone przez człowieka i dla człowieka. Niesamowitą frajdę sprawia mi domyślanie się z jakimi  wspomnienia mogą się wiązać. Jakich wydarzeń, historii były świadkami. Ogromnie lubię oglądać zdjęcia, na których mogę podziwiać ich piękno. To tylko kilka zdjęć, które mnie zachwyciły. Znalezione w sieci. Chcę się nimi z Wami podzielić.


http://www.rosafrei.com/












A jak Wam się podobają?

Wszystkie zdjęcia są podlikowane do miejsc,  z których pochodzą.

poniedziałek, 6 maja 2013

Lektura nieobowiązkowa :)


Po ostatniej wizycie w mojej ulubionej księgarni, prowadzonej przez  fascynatki rękodzieła, Panie Bożenkę i Elę, wróciłam do domu bagatsza o te świetne (moim zdaniem)  książki :)


Ponieważ nie znam się na recenzowaniu książek, od siebie powiem tylko, że wszystkie są pięknie wydane. Ogląda się je z dużą przyjemnością. Czyta także ;) 
Dla zainteresowanych podlinkowałam tytuły, tak aby można było poczytać profesjonalne recenzje :)
Mnóstwo świetnych pomysłów, bardzo ładnie pokazanych, jak można zdobić tkaniny, ale też szkło i papier. Ja kupiłam ją za...9 zł, ale w necie widziałam i za 7,50!
Świetna książka dla osób które zaczynają przygodę z szyciem torebek lub dodatków. Jedyne co mnie dziwi, to malutkie wykroje, które trzeba powiekszać. Moim zdaniem niepotrzebnie. Wolnego miejsca na kartkach jeszcze sporo, zmieściłyby się oryginalne rozmiary.
Książkę kupiłam za 17 zł.
Tutaj przyznam się od razu,  skusiła mnie cena...3zł :)) i kolory ilustracji. Dywaników nie zamierzam produkować, ale przedstawione metody i wzory zdobienia można wykorzystać na wiele różnych sposobów.
Książka zawiera mnóstwo ciekawych informacji na temat patchworku, szczególnie dla osób początkujących. Zapłaciłam całe 7 zł.

A to kolejne efekty kombinacji i wariacji maszynowo- owatowo- pikowanych ;)



Zmieniając temat - byłam dzisiaj w łódzkiej Strimie kupić igły, a właściwie to spróbować, jak się szyje na tych nowoczesnych ślicznych maszynach. Dzięki uprzejmości dwóch bardzo sympatycznych Pań, mogłam spróbować szycia na dowolnie wybranych modelach Janome i Texi. Wszystkie są bardzo fajne, chociaż jak ktoś, jak ja, szyje na takim metalowym grzmocie jak Necchi, to te plastikowe maszyny wydają się niesamowicie delikatne :))) Przy okazji dowiedziałam się (dyskusja pod świetnym postem o miejscu powstawanie maszyn w Zapomnianej Pracowni ), że Texi Ballerina produkowana jest dla Strimy w Chinach.
Oprócz igieł kupiłam klej do decoupagu i będę robić pierwszy w życiu decoupage, ale na tkaninie. Wiem już co i jak, przeszłam ekspresowe szkolenie przed zakupem kleju :)
Co do szkoleń, jeżeli mi się uda, to z przyjemnością wybiorę się do Strimy w przyszłym tygodniu na warsztaty z patchworku :)
A to mój maszynowy skansen i młodzież ucząca się szyć z własnej i nieprzymuszonej woli, ale za to z nudów ;)))

niedziela, 5 maja 2013

Recykling stosowany ;)

Jeszcze przed długim, ogólnopaństwowym nicnierobieniem wybrałam się z koleżanką na lotny patrol po naszych ulubionych SH. W jednym z nich znalazłam spódnicę, która wyglądała jak element kostiumu zespołu folklorystycznego ;))

Spódnica była mocno zniszczona i ewidentnie jej żywot dobiegł końca jakiś czas temu. Moja koleżanka zaczełę się zastanawiać, kto i po co mógłby kupiś "takiego szmacianego rupiecia", jak to określiła.
"A ja ją kupię" stwierdziłam. "I jeszcze coś z niej będzie!".  Zapłaciłam całe 1,46 zł!
Trzeba ją było porządnie wyprać i odplamić. Prawa strona materiału wyblakła jednak i trzeba było szyć na odwrót. A wyszło to:
Spódnica dla Edysi. Żaden szał, zwykła spódnica na gumkę. W sam raz do biegania po parku :)



Mysz na drobiazgi, albo pomoc logopedyczna :

Mysz uszta z tego wzoru:


Oczywiście powstały także dwie kosmetyczki. Szyte dzięki Patchworkowym Kursom Weekendowym Ewy  W ewkowie. Kursy są świetne, tylko ja taka średnio kumata, więc efekty jakie są, widzą wszyscy ;) Na moje usprawiedliwienie dodam, że dopiero się uczę.

 I z rozpędu jeszcze dwie zakładki uszyłam:

I tak to szmaciany rupieć jeszcze trochę pożyje :)

A ten obrazkek wisi na ścianie u mojej siostry i bardzo mi się podoba :))

Na koniec dowód na to, że czasami udaje mi się zrobić w miarę porządne zdjęcie :)))

Czy ktoś może wie, jak w poście umieścić dwa lub trzy zdjęcia obok siebie w szeregu?
Będę ogromnie wdzięczna za pomoc :)

czwartek, 2 maja 2013

Eksperymentalnie ;)

W efekcie dalszych eksperymentów z ociepliną i pikowaniem powstały kosmetyczki dla mojej Misi, dwóch moich przyjaciółek i siostry mojej osobistej ;)


Jak widać Necchi po wizycie mechanika wróciła do życia i wzorki wyszywa :)


Na zdjęciu dobrze tego nie widać, ale aplikacje są złote. Tkaninę zrobiłam sama, rozcierając gąbką złotą farbę akrylową na kawałku tkaniny. Roztarłam, a nie malowałam, bo chciałam, żeby było szybciej ;)


Przy tej uczyłam się pikowania lotem kopniętej pszczoły ;)

Na tej eksperymentowałam z "wyszywaniem-pikowaniem".  Na kilometr widać, że początki są "estetyczne inaczej" ale mojej Edysi się spodobała :)

Czerwony materiał odzyskałam z wielkiego, dziurawego płaszcza kupionego w SH za całe 4,50!
Za to mina sprzedawczyni  - bezcenna ;) Oczywiście materiału wystarczy jeszcze na mnóstwo innych uszytków :)

Ps. przypomniał mi się bardzo fajny opis wyszywania na tkaninie:
http://etiblog.com.pl/malowanie-nitka-na-tkaninie/
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...