Strony

niedziela, 29 września 2013

Kobieta jaskiniowca ;)

Ponad tydzień temu okazało się, że jestem kobietą jaskiniowca. 
W zeszły czwartek mąż mi upolował w Lidlu maszynę do szycia :D
Stawił się dzielnie pod Lidlem przed 8.00 i razem z całą bandą czyhających na dobra przeróżne, wtargnął do sklepu zaraz po uchyleniu drzwi. Wyścig był ostry, ale udało się dorwać maszynę, wtedy jeszcze wymarzoną przeze mnie. Naczytałam się wychwalających pod niebiosa opinii i doszłam do wniosku, że też taką chcę.
 Maszyna do szycia Silvercrest
Może to przez moje zezowate szczęście trafił mi się egzemplarz, który moim zdaniem na wychwalanie raczej nie zasługuje. W skrócie:
1. Jaki geniusz wpadł na pomysł, żeby łączyć regulację długości ściegu z przełącznikiem wyboru grypy ściegów? daje to w efekcie tyle, że regulować według własnego uznania można jedynie ściegi z grupy S1.
2. Rzekoma ilość 33 ściegów mija się lekko z rzeczywistością, ponieważ część ściegów z grup S2 i S3 są praktycznie identyczne.
3.To co mnie maksymalnie wkurza, to brak regulacji długości ściegu elastycznego A i B S1 i A S2. Dla mnie są praktycznie bezużyteczne.
4. Mój egzemplarz ma problemy ze zrywaniem nici przy odrobinę szybszym szyciu ściegami od C do F S1 i S2. Żeby nie zrywało nici muszę szyć bardzo wolno. A takie szycie to ja mam w nosie. Szybciej bym to ręcznie zrobiła.
5. Z kilkoma warstwami materiału radzi sobie średnio, żeby nie powiedzieć słabo. Wszycie paska do spódnicy to już dla niej duży wyczyn.
6. Tylko metalowe podzespoły też są mitem. Zajrzałam do środka i sporo plastiku tam znalazłam :(
7. Jak jeszcze raz wytnie mi taki numer ze zrywaniem i plątaniem nici jak dzisiaj, to ją najzwyczajniej w świecie oddam do reklamacji.
8. Wcale nie jest cicha! Robi więcej rumoru niż moja starutka Necchi. A po stole śmiga jakby miała prawdziwe nóżki.

Za to jako ogromny plus mogę zaliczyć bezpośrednią sms-ową relację mojego męża z pola bitwy. Czytałam ją siedząc w tramwaju i tak się śmiałam, że w pewnym momencie ludzie zaczęli się przezornie odsuwać.
Niestety, ze względu na drastyczne opisy nie mogę jej tutaj zacytować ;)
Za to mogę pokazać takie dwie najzwyklejsze spódnice, które m.in. uszyłam na nowej maszynie:


Materiały dostałam w prezencie z historycznych zapasów mojej sąsiadki.
Ta druga ma naprawdę kolor sepii :)
Poza tym nastąpił cud! Moje własne dziecko poprosiło, żebym jej z tego brązowego materiału uszyła spodenki!

ps. z lidlową maszyną po jakimś czasie rozstałam się bez żalu. Zakup tej maszyny był dowodem na to, że kupować trzeba z głową, ale własną ;) Zakładam, że poprzedni lidlowy model wart jest tylu pochlebnych opinii.

środa, 25 września 2013

Podaj kod...

Teoretycznie w dzisiejszych czasach wszystko jest łatwiejsze. Teoretycznie.
Każdy, kto chociaż raz próbował coś załatwić przez którąkolwiek cholerną infolinię, wie o czym mówię.
Podaj puk, pik, pok, czwartą cyfrę, piątą cyfrę a i tak guzik załatwisz, bo to nie o ten tele-śmele kod chodziło, z uprzejmości robota poinformuje pracownik banku!
Omijam załatwianie czegokolwiek przez telefon jak mogę. Wolę iść i pogadać na żywo. I tak g... rozumiem co do mnie mówią, ale mam większe szanse, że ktoś się zlituje i np. rozrysuje mi cały problem. Naprawdę, raz bardzo miły pan w banku najpierw stracił pół godziny na tłumacznie, później problem rozrysował, aż w końcu się poddał i grzecznie poprosił, żebym przyszła z mężem, lub prawnym opiekunem ;)
Cóż, nie każdy jest bystry we wszystkim. Czasami, co widać na moim przykładzie, zdarzają się wybiorcze niepełnosprawności intelektualne ;)) 
Za to, w ramach nagrody od losu można stracić kilkanaście minut, na dyskusji z młodym człowiekiem po drugiej stronie aparatu. 
Ja swoje, on swoje. Ja chciałam się dowiedzieć tylko, czy wysłali mi świstek potwierdzający zawarcie umowy, a on swoje o kodach i cyfrach, bo bez tego to ja jestem niezidentyfikowany klient. Chociaż dobrze, że nie obiekt. Swoją drogą to ciekawe, że z identyfikowaniem mojej kasy, na której zarabiają, problemu nie mają ;))
Przez moment chciałam być niczym Chuck Noris ;)

Zaś całość problemu świetnie oddaje ten skecz:
Maciej Stuhr "Rozmowa telefoniczna"
Dokładnie to samo mnie spotyka , kiedy coś próbuję załatwić przez infolinię :D

wtorek, 10 września 2013

"Proszę słonia" Ludwik Jerzy Kern :)

W związku z tym, że "mały przyjaciel jest wygodniejszy"* te słoniki są takie w sam raz do przyjaźnienia się ;)





* pewnie znajdą się tacy, którzy pamiętają bardzo stary serial animowany "Proszę słonia", ale kto wiedział, że na początku była książka?



 Mój ulubiony odcinek/fragment  to ten o komisji ;)

Na koniec odrobinę tak logopedycznie, również tego autora:)

Ludwik Jerzy Kern 
Wiersz, w którym syczy przez cały czas
Szczepan Szczygieł z grzmiących Bystrzyc
Przed chrzcinami chciał się przystrzyc.
Sam się strzyc nie przywykł wszakże,
Więc do szwagra wskoczył: "Szwagrze!"
Szwagrze, ostrzyż mnie choć krztynę,
Gdyż mam chrzciny za godzinę.
"Nic prostszego – szwagier na to –
Żono, brzytwę daj szczerbatą!
W rżysko będzie strzechę Szczygła
Ta szczerbata brzytwa strzygła."
Usłyszawszy straszną wieść,
Szczepan Szczygieł wrzasnął: "Cześć!"
I przez grządki poprzez proso,
Niestrzyżony czmychnął w proso.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...