Strony

sobota, 30 marca 2013

Wesołogo Alleluja!


Spokojnych i radosnych Świąt Wielkiej Nocy wśród najbliższych.
Spokoju ducha, umiejętności cieszenia się z drobiazgów.
Wiary  w siebie i swoje możliwości.
Ewa

Uważajcie w Lany Poniedziałek ;)

Nie mogłam się powstrzymać ;D

czwartek, 28 marca 2013

Zakładki do książek - mini tutek



Pomyślałam sobie, że jak już jest zakładka, to o czytanie ciut łatwiej. I jak taki oporny na książki delikwent dostanie w prezencie zakładkę, to może ją jeszcze czasem wykorzysta zgodnie z przeznaczeniem.
Próba badawcza jest ogromna,więc będę miała gdzie sprawdzić moją tezę badawczą ;)))
Niestety, nie posiadam chociaż części talentu Hany. Musiałam sobie poradzić inaczej, wykorzystując to, co miałam do przerobienia. Nie wiem, jak się robi zakładki będąc szczęśliwą posiadaczką niezwykłych zdolności - natomiast bez talentu, za to z górą rzeczy "przyda się" zakładki robi się szybko i przyjemnie.
Wzięłam kawałki zasłon z których szyję szmaciaki, kalendarze z 2012 i dziecko do pomocy.
Właściwie to do pracy wyrobniczej. Siedziała bidula i wycinała kawałki kalendarza jak świstak co sreberka zawijał.
Poniżej przepis na zakładkę:
Wycinamy prostokąt materiału. Zaprasowujemy brzegi:
 Z radości, że mam Necchi, co wzorki wyszywa, poszalałam sobie na tyłach zakładek.

Z przodu przyszyłam te kawałki kalendarzy, które Edziaczka powycinała.
Następnie zszyłam wszystko razem i już. Zakładki gotowe.
Tylko jedna uwaga. Aby papierowe aplikacje były trwałe, ponaklejałyśmy na nie z moim pracowitym Edzio-asystentem folię.
Pisząc ten post usłyszałam w radiu piosenkę. Usłyszałam i się zakochałam :)
Okazuje się, że w dzisiejszych można jeszcze wyjść na scenę ( nie skakać, nie fruwać, nie tańczyć) zaśpiewać i wywołać fantastyczne emocje. Brakuje mi prostoty we współczesności.
Josh Groban  "If I walk away"

Ps. Tajemnicza folia do oklejania, to nie folia spożywcza (dzięki Kretowa :))) tylko przezroczysta folia samoprzylepna :).
Może być taka do drukarek:
Albo w dużych arkuszach, taką jaką sama kiedyś kupiłam. Na pewno była mi bardzo potrzebna, sądząc po wielkości płachty poniewierającej się na szafie. Niestety, sklerozę mam większą od twórczego geniuszu i nie pamiętam po cholerę ją nabyłam :))) W każdym razie do zakładek ( w ogromnej ilości) będzie idealna!


wtorek, 26 marca 2013

Mmmuuuuu :)

Na zamówienie Hany powstała krówka.
Krówka prezentuje aktualne trendy na wiosnę (drôle couture - najnowszy trend mody), ponieważ wierzymy, krówka i ja, nie ja i moja wspaniałość ;D, iż wiosna jednak się pojawi.
 

Powstała od razu linia najmodniejszych dodatków. Uwaga! Wracamy do kapeluszy!
Wraca także moda na dłuższe gacie, ale tutaj uwaga: bogato zdobione ;)
Przy okazji szycia krowisinej kiecki, pierwszy raz użyłam takiej fajnej stopki do zawijania materiału. 
Bardzo fajna sprawa, aż mi żal, że do tej pory omijałam takie wynalazki z daleka. 

A na koniec coś dla rodziców dzieci edukujących się. Kto z nas nie zna tego widoku :)))

Ps.1 Krowę uszyłam z tego wykroju, tylko przerobiłam brzuszek, nogi i pysiola. Zamiast jednej zaszewki na przedniej części pyszczka zrobiłam dwie.

Ps.2 tradycyjnie uwolniłam tkaniny

wtorek, 19 marca 2013

Psiak :)

Pchły ;)
"Pchła pchnęła pchełkę - tak dla hecy!
Na to pchełka popchnęła pchłę palcem w plecy.
Tak pchła z pchełką się popychały,
aż pobiły się i popłakały.
Pogodził pchły pewien pies.
Jak to zrobił?
Połknął je i pobiegł po piasku do lasku!"

T.Bogdańska, G.Olszewska
"Rymowanki do ćwiczeń dykcji"

A to psiak:

O szczeniaczku także wierszyk  z książki Pani Małgorzaty Strzałkowskiej
"Wierszyki łamiące języki"
 Bardzo dziękuję za zainteresowanie i wszystkie miłe słowa na temat Candy.
 Ps.Uwolniłam tkaniny

środa, 13 marca 2013

Moje pierwsze Candy! :)

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma ;)
Nie ma wiosennej pogody, trudno. Mamy za to piękną zimę tej wiosny. 
Więc może by tak Gwiazdkę w marcu zorganizować?
Zapraszam do udziału w zabawie.
Do wygrania torba i mysz :)
Czas zgłoszeń od 13 marca (bo lubię 13-tki) do 12 kwietnia. 
Losowanie 13 kwietnia, żeby może jeszcze ktoś polubił 13-tego.
Zasady
1. Zostaw proszę komentarz pod postem. Możesz napisać co Ci się tutaj podoba, albo co nie ;)
2. Umieść podlinkowany baner na Twoim blogu, najlepiej w bocznym pasku w widocznym miejscu ( nie w poście )
3. Dołącz proszę do grona obserwatorów.
4. Dla nieblogujących a chcących, prośba o baner z linkiem do candy na FB lub innym portalu społecznościowym i podanie maila do siebie.

Łakocie z bliska:

Zapraszam do zabawy. 
Może te zielone kolory zaczarują aurę i przyciągną wiosnę?

To już chyba ostatni post na dziś ;)

O Hany zbawiennym wpływie na dziecięcie moje :)

Dzięki wrażeniu jak wywarły prace Hany, moja Edka zaczęła pisać piórem. Pięć lat tłumaczenia i namawiania napotykały na twardy opór dziecięcej materii. A wystarczył list od Hany, obejrzenie jej prac u Kretowej, i nastąpił cud!
Dzieciak zaczął pisać piórem :)))
A było to tak:
Nie tak dawno, i nie za górami i lasami za to w centrum kraju, dzieciak mój na widok listu od Hany, załączonego do pięknego prezentu, zrobił oczy wielkie z zachwytu jak ten psiak z bajki Andersena co skarbów pilnował ;D
List wygląda tak:
Młoda rozpoczęła prowadzić dochodzenie jak rasowy śledczy ;) a jak Pani Hana to pisze, a skąd taki piękny atrament, czy tak pisać można się nauczyć. I na końcu padło podstawowe pytanie, dlaczego Pani Hana nie prowadzi swojego bloga, skora takie piękne rzeczy tworzy?
Z tego zachwytu i zacięcia sama! zaczęła szukać informacji o kaligrafii.  Mnie się z kolei przypomniało, że dawno, dawno temu za bezcen na jakimś kiermaszu kupiłam książkę o kaligrafii. Po dłuższych poszukiwaniach książka znalazła się w moim gabinetowym bałaganie. Czekała w kącie na swoje, mam nadzieję, więcej niż pięć minut.


Młoda bogatsza już o podstawowe informacje o kaligrafii zaczęła się dopominać zakupu odpowiedniego sprzętu do prac artystycznych ;)
Zachwyt, zachwytem, ale rodzicielskie doświadczenie podpowiadało mi, że lepiej jeszcze moment zaczekać i zobaczyć ile chęci do kaligrafii zostanie po kilku dniach.
Z tych jej różnych fascynacji nasz domowy dobytek stał się bogatszy o różne, niezbędne oczywiście, rzeczy np. wielgachny keyboard, który w chwili obecnej funkcjonuje jako dość kosztowny kurzołap ;)) 
Przy okazji gitary wykazaliśmy się z mężem już większą bystrością umysłów i zamiast kupować nową, pożyczyliśmy  od szwagra Lusię, instrument po przejściach. Warunek był taki: miesiąc regularnych ćwiczeń i będzie nowa gitara. Oczywiście zaoszczędziliśmy, zakup nowej okazał się zbędny. Żal mi było tylko takiego młodego nauczyciela, który bardzo się zaangażował w karierę muzyczną mojego Edziątka. Jak mu tłumaczyłam, żeby się tak biedak nie przejmował, bo zanim się okaże, że szkoli następcę  Jimiego Hendrixa, to może jeszcze sporo czasu upłynąć, to się patrzył tylko na mnie jak na matkę - zbója, ciężko wzdychał i mruczał coś pod nosem o marnowanym talencie ;)))
Wracając do kaligrafii, odpuściłam po tym jak Edzia dobrała się do moich piór i postanowiła ćwiczyć tym, co ma pod ręką. Zebrałam się na odwagę i ruszałam na zakupy do sklepu dla plastyków. A odwaga jest tam naprawdę niezbędnym atrybutem. 
Są tam dwie sprzedawczynie, dobra i zła ;) jak policjanci w filmach kryminalnych, albo wróżki w bajkach. Niestety, najczęściej można spotkać się z tą złą. I wtedy opieprz zbiera się za wszystko. Nie jest istoty fakt, że jeszcze się za to płaci.  Tym razem zebrałam za to, że nie wiem co to jest redisówka, a w ogóle to dlaczego chce sprzęt do pisania kaligraficznego, jak się na tym nie znam? ;))) 
Nie pomogły tłumaczenia, że to dla dziecka. 
Za to udało mi się uniknąć, pomimo strzelonego przez Panią ogromnego focha, zakupu gotowego kompletu za prawie siedem dych! Okazało się, że wszystko można kupić luzem i wtedy za dwie obsadki, stalówki i tusz zapłacić 25 zł :)))) Byłam z siebie dumna! 
Zakupy okazały się strzałem w dziesiątkę, dzieciak się zachwycił i mazał, mazał, mazał! Poza tym, stale już pisze piórem. Podebranym matce co prawda, ale co tam ;)

A to najprawdziwszy kałamarz, pamiątka po moim Tacie.

Tak więc, okazało się, że Hana oprócz wielu talentów posiada również jeszcze jeden, niezwykły! 
Talent do zarażania pasjami! 
Dzięki Hana :)

A teraz chciałabym jeszcze umieścić małe sprostowanie do poprzedniego posta.
W ramach prezentów wygranych cudem, dostałam od Złotego Kota śliczne kawałki materiałów. 
Z jednego z nich powstały mysie desou lub nazywając sprawę po imieniu - gacie ;) o czym zapomniałam napisać poprzednio! 
Dzięki Klaudia, dzięki Twoim podarkom myszy nie świecą gołymi ... jest im po prostu cieplej ;)


poniedziałek, 11 marca 2013

Kto się boi myszy?


Ja się nie boję, a poza tym postanowiłam dokonać rewolucji w nauce.
Zapoczątkowałam właśnie badania w nowym kierunku nauki: genetyce tekstylnej!
Jak widać na załączonych obrazkach, myszy w wyniku prowadzonych przeze mnie eksperymentów zostały właścicielkami różnych głów. I charakterów również.
Ta w kiecce w kwiatki jest bardziej łagodna i romantyczna.
Nieśmiało pozowała do zdjęć:






 

 Chociaż już pod koniec sesji zaczęła lekko zadzierać nosa ;)


Druga mysz okazała się bardziej energiczna i pełna wigoru:

 
W planach ma karierę taneczną i aktorską.
Być może w Paryżu, już trenuje kankana:


A tutaj wyszła już prawie jak Marilyn ;)

Przy okazji prac naukowo-badawczych, dowiedziałam się, jak to mój dzieciak się o mnie troszczy!
Zacytuję naszą rozmowę, tuż po tym jak zajrzała do reklamówki z elementami składowymi mysz i stwierdziła:
-Matka, ja się o Ciebie zaczynam martwić...
-Tak, a dlaczego?
-Czy wiesz kto trzyma kawałki ciał w plastikowych workach?
- No kto?
- Seryjni mordercy !!!
- Czuję się urażona, przecież ja tu tworzę nowe życia, a Ty  takie rzeczy insynuujesz!
-  A to faktycznie, przepraszam. To Ty jednak taki Myszostein jesteś!
;)))

ps. uwolniłam tkaniny


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...