Strony

piątek, 27 grudnia 2013

:)

Zaczęło się od eksperymentów z niepotrzebną włóczką. Tak się złożyło, że przez przypadek czerwoną. Chciałam się nauczyć robić takie fajne kulki - piłki na szydełku. A jak wyszło za pierwszym razem, to potem już się samo dalej szydełkowało. Najpierw miał być zając, ale kto widział czerwonego zająca? Więc z zająca w końcu wyszedł diabełek ;)
A kiedy był już prawie cały zrobiony, to okazało się, że w necie jest darmowy wzór :D
http://www.ravelry.com/patterns/library/red-devil---free-amigurumi-crochet-pattern

Szydełkowanie jest fajne, ale nadal zdarza mi się coś uszyć ;)
Tkaninę - alcantarę, co prawda kupiłam, ale zaraz uwolniłam. Kwiatki oczywiście wykombinowałam na szydełku.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

 Życzenia
zdrowych, spokojnych, rodzinnych, a przede wszystkich uśmiechniętych 
Świąt Bożego Narodzenia!
Ewa





 


piątek, 20 grudnia 2013

Nauczyłam się...


 Robić myszy na szydełku ;D


I poprawiłam sobie humor przy okazji, ponieważ nauczyłam się czegoś nowego, a stanowiącego dla mnie sporą trudność.
Jeszcze niedawno potrafiłam na szydełku zrobić kawałek prostokąta, tym bardziej jestem z siebie zadowolona. Dodatkową satysfakcję daje to, że dla ślepawego dyslektyka dłubanie w oczkach dzianiny wyglądających tak samo i zlewających się w jedno, wykonanie takiej prostej maskotki stanowiło wyzwanie :)
Mysz znalazłam tutaj:   http://www.amigurumitogo.com/2013/11/how-to-crochet-mouse-video.html

Ps. bardzo się cieszę, że mysz się Wam podoba :) zanim powstała od początku do końca, prułam i zaczynałam jeszcze raz i tak w kółko. Najgorsze było i jest dla mnie to liczenie oczek.
A pierwszą rzeczą jaką udało mi zrobić na szydełku miesiąc temu to było cud - etui na telefon ;))
Jeżeli chcę się czegoś nowego nauczyć, to wiem, że będzie to wymagało czasu i cierpliwości żeby powtarzać, powtarzać i jeszcze raz powtarzać, aż się uda. Ot, taki stary, dobry sposób myślenia. Szczególnie dla takich jak ja - średnio zdolnych, ale bardzo upartych :) A ile mam radości, kiedy faktycznie czegoś się nauczę!

niedziela, 8 grudnia 2013

Secret Santa 2013 w Łodzi

Wczoraj byłam na łódzkim spotkaniu Secret Santa, którego pomysłodawczynią jest Zwierz popkulturalny. W dużym skrócie jest to spotkanie miłośników seriali/filmów/książek, którzy mają chęć na obdarowanie własnoręcznie wykonanymi prezentami innych maniaków popkultury ;). Więcej i jaśniej tutaj: http://zpopk.pl
Ja uszyłam kosmetyczki z Sherlockiem i Thorinem:


Podczas szycia po raz kolejny w życiu przekonałam się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Zamiast wykorzystać znany sposób z naklejeniem folii na zdjęcie, zaczęłam kombinować z przenoszeniem obrazu rozpuszczalnikiem, a potem specjalnym medium do transferu"Picture This". Co jeden pomysł, to efekt gorszy :))) Po kilku zmarnowanych wieczorach, w ciągu paru godzin uszyłam kosmetyczki w wypróbowany sposób.
Perspektywa eksperymentów z rozpuszczalnikiem bardzo rozbawiła moją kopniętą rodzinkę, która nie mogła powstrzymać od pomysłowych komentarzy. Np. moje dziecko w czasie podglądania (bo oglądać jej nie pozwoliłam) Constantina, zapytała: mama, widzisz tego kolesia? Widzę, a co? No tak się właśnie kończą zabawy rozpuszczalnikiem ;D :
Koniec końców kosmetyczki powstały, a ja wczoraj na spotkaniu tak się uśmiałam i ubawiłam jak już dawno nie. Nawet paskudne przeziębienie, gorączka i duża różnica wieku ( byłam najstarsza ze wszystkich) nie popsuły mi fantastycznej zabawy :D

niedziela, 24 listopada 2013

Królik wieczorową porą ;)

Wczora z późnego wieczora uszyłam królika. Królik miał być na dzisiaj i był, z tym, że ja ze zmęczenia nie byłam wstanie się dzisiaj wybrać na wręczenie zamówionego zwierza. Za to jutro, dzięki Poczcie Polskiej, królik powinien szybko dotrzeć do właścicielki.

 



Oprócz tego, że uszyłam królika, miałam w trakcie zajęć spotkanie z ludożercą. Z takim, jak z wiersza T. Różewicza*. Starszy pan miał ogromne pretensje, że przeszkadza mu w pracy hałasujące dziecko. Najpierw zrobił awanturę mamie młodego. Na nic zdało się jej spokojne tłumaczenie, że dziecko jest chore (autyzm). A muszę dodać, że mama ta jest najbardziej pogodną i pokojowo nastawianą osobą, jaką w życiu znałam. Przy czym całego hałasowania nie było nawet 5 minut, po prostu chwilę przed rozpoczęciem zajęć.
Ja już pomijam fakt, że w tym budynku jest mnóstwo różnych firm, kręcą się różni ludzi i nikt nikomu do tej pory nie przeszkadzał. Ludożerca siedział w innym korytarzu i swoją drogą musiał mieć nadwrażliwość słuchową, skoro słyszał hałas dobiegający z dużej odległości. Poszłam więc do tego pana z pytaniem jakim prawem zwraca uwagę moim klientom. Początkowo byłam w miarę spokojna, chciałam porozmawiać i sprawę wyjaśnić. Jednak kiedy usłyszałam całą litanię ludożercy: ja to, ja tamto, mój spokój, mój czas, moja cisza, moja praca, mnie przeszkadza, mnie denerwuje, ja sobie nie życzę, szlag mnie trafił. Kompletnie do niego nie docierały logiczne i smutne argumenty - choroba dziecka. To jak wypowiedział się na temat dziecka pominę milczeniem. Mnie generalnie trudno jest wkurzyć, ale jak już się uda, to serdecznie współczuję. Na końcu to ja się darłam się na niego, nie przebierając w słowach. Długo potem jeszcze byłam zdenerwowana i zła. Zła na tego faceta i na siebie, że mnie poniosło. Ale powoli zaczynam mieć dość tego coraz częściej pojawiającego się ludożerstwa.


*Tadeusz Różewicz - “List do ludożerców”

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym

zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie

Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami

zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej wiec posuńcie się trochę
ustąpcie

Kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu

Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja zona moje dzieci
moje zdanie

Kochani ludożercy
nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę

  



A teraz najważniejsza informacja: Hana i Mika mają bloga!!!!

http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/

czwartek, 14 listopada 2013

aaa! myszy wróciły!

Jak w temacie. Myszy wróciły, ponieważ mam jakiś mysi sentyment ostatnio.

 

Szyjąc myszy przypomniała mi się baśń Andersena "Zupa z kołka od kiełbasy".
A zaraz potem pomyślałam, że dzieci bardzo często nie znają bajek i baśni, na których jeszcze moje pokolenie się wychowywało. Często zdarza mi się usłyszeć podczas zajęć, kiedy próbuję porozmawiać z dzieckiem na temat najbardziej wydawałoby się popularnych bajek: oj, wie pani, tego on/ona nie zna.
I wtedy robi mi się po prostu smutno. Wiem, że świat się zmienia i z postępem się nie wygra, ale od czasu do czasu można przecież coś dziecku poczytać. Sporo jest akcji społecznych zachęcających do czytania, ale mam wrażenie, że niewiele z tego wynika.
A jakie są Wasze obserwacje? I jakie są Wasze ulubione bajki z dzieciństwa?
I żeby nie było tak bardzo poważnie, na koniec:

Oj nie, przepraszam, na koniec to ja się muszę pochwalić moim dziełem wybitnym w zakresie szydełkomanii ;)
Wiem, że szczyt wzornictwa to nie jest, ale jest pierwsza rzecz, jaką udało mi się zrobić na szydełku.
Przy okazji mąż wykazał refleksem, z prędkością światła informując mnie, że i owszem bardzo to ładne, ale gdyby przyszło mi do głowy próbować mu dziergać podobny, to on to oczywiście docenia, ale etui mu nie jest potrzebne, a i mojego czasu szkoda. Osobiście mu się dziwię, nie chcieć takie go cuda ?! ;D

poniedziałek, 4 listopada 2013

Kręgi w zbożu

robią kosmici.
To wszyscy wiedzą.
Kwestia mojego bycia lub nie kosmitą jest według mojej rodziny bardzo dyskusyjna ;D
Nie miałam zboża, ale ochotę na porobienie kręgów gdziekolwiek.
To porobiłam sobie kręgi na kosmetyczkach. I od razu mi się humor poprawił!









niedziela, 3 listopada 2013

Lalka,

co za mąż pójść nie chciała ;)

Jakiś czas temu, jak wiele innych szyjących i prowadzących blogi, dostałam zaproszenie do konkursu. Teoretycznie, celem akcji ma być pomoc pewnej fundacji.  Trzeba uszyć maskotkę lub lalkę w sukni ślubnej. Najpierw niesiona chęcią pomocy i ogromnym szacunkiem dla tej konkretnej fundacji, dla której ma być przeznaczona pomoc, zaczęłam coś szyć. Jednak za nic nie chciało mi wyjść cokolwiek w sukni ślubnej. W końcu zrezygnowałam. Bez tego i tak świat będzie się kręcił dalej ;)
Lalka jaka jest, każdy widzi ;) Szału nie ma, ale szkoda mi było tak ją wyrzucić niedokończoną. Po raz kolejny zresztą przekonałam się, że chcieć, nie znaczy móc. Lalki już dawno chciałabym szyć, ale wychodzi mi tak...no tak jak wychodzi ;)))

poniedziałek, 14 października 2013

Misie Zdzisie ;)

Jeden Zdziś ;)

Dwa Zdzisie :)


Zdzisie są wygimnastykowane i utalentowane, w związku z powyższym mają w planach karierę w jakimś durnym programie TV, który przyniesie im i mnie, sławę i pieniądze ;)
Na początek szpagat,


w razie gdyby to nie wystarczyło, może być jeszcze stanie na jednej ręce ;)


Na koniec sweet focia:

Z serdecznymi pozdrowieniami od Zdzisiów  ;)

piątek, 11 października 2013

ciąg dalszy...

poduszek ;D
Pluszowo - słonikowa uszyta dla dziecięcia mojego nastoletnio -pyskatego ;)

A ta powstała w wyniku skrzyżowania mojego lenistwa z aktualną fascynacją patchworkiem hawajskim.
Zakochałam w tym wzornictwie,jednakże tradycyjne wykonanie (ręczne) spotkało się  z żywym sprzeciwem mojego nieróbstwa.
To sobie na maszynie uszyłam. Jak uszyłam, to młoda zaraz przytuliła.
Prawie jak hawaiian quilts ;D
Następnym razem o hawajskim patchworku będzie więcej :) 
Poduszki uszyłam z zasłon kupionych jakiś czas temu za grosze na ciuchach .

Jeszcze się pochwalę podkładką pod maszynę.
Ta za to jest ze starego płaszcza (brązowe kawałki) i narzuty za grosze.
A chwalę się dlatego, że pierwszy raz coś obszywałam zgodnie instrukcją Ewuni z Ewkowa.
Oczywiście tutoriale Ewy są o niebo lepsze niż moje wykonanie :))



Ps. Ostatnio dostałam od siostry maila z załącznikiem. Wyjaśniło się dlaczego ostatnio taka jestem zmęczona ;))
A to ten załącznik:

poniedziałek, 7 października 2013

Poduchy

Się wzięłam i zawzięłam i uszyłam. Dwie poduszki patchworkowe.
Jedna dla przyjaciółki, druga dla męża mego.
Ta jest dla Eli:


Z tyłu słoń na szczęście i na zdrowie.
Ta jest dla męża:

Po pierwszym teście ułożeniowym stwierdził, że czuje się jak carewicz ;D

Po uszyciu tych dwóch poduszek jeszcze bardziej podziwiam dziewczyny zajmujące się patchworkiem! 
To co ja zrobiłam, to najprostsze, co może być. Jakim cudem ludziom starcza cierpliwości do szycia bardziej skomplikowanych wzorów, tego nie wiem :))
Mnie udało się uszyć te dwie dzięki świetnym lekcjom Ewy z Ewkowa - dzięki śliczne!

W temacie poduszek :)





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...